SCINDAPSUS – EPIPREMNUM ZŁOCISTE


ACIENT LACE
Kwiatki niby pojedyncze, ale równocześnie pełne ….. Jakim cudem ? Bardzo prostym, na idealnie płaskich, pojedynczych płatkach zewnętrznych w środeczku usadowiona jest kuleczka z malutkich płateczków. Wygląda to bardzo dekoracyjnie, tym bardziej że każdy idealnie różowy płatek wykończony jest wyraźną, śliczną, karbowaną falbanką. Na każdym pędzie kwiatowym po 2 – 3 pączki rozwijające się w różnym czasie. Kwiaty utrzymują się bardzo długo w dobrej kondycji.
Listki mocno pofalowane. Od spodu czerwone, w związku z tym na wierzchu zieleń jest ciemna i błyszcząca. Takie rozety są bardzo dekoracyjne nawet w okresie kiedy nie kwitną.
OPTIMARA EVER GRACE – kwiaty jak motyle
Kwiat w kolorze fioletowym z daleka dający złudzenie niebieskiej poświaty. Dwa z pięciu płatków wykończone zieloną karbowaną falbanką, pozostałe trzy falbankę mają również, ale już w takim samym kolorze jak sam płatek, z tym że te płatki mają jaśniejszy środek i przez to falbanka na zewnątrz jest ciemniejsza i bardzo wyraźnie widoczna.
Jak już wyszło wcześniej kwiatki są pojedyncze, pięciopłatkowe, ale są wyjątkowe. Bardzo często są tak ułożone że do złudzenia przypominają …. motyla. Kiedy zakwitł pierwszy z nich myślałam że to tylko pojedynczy przypadek, ale później jak pojawiały się kolejne wyszło że to jest właśnie zasada – te kwiatki to motylki siedzące na jasnozielonej rozecie karbowanych listków. Nie wiem jak będą wyglądały kolejne kwitnięcia, ale to pierwsze nie było bujne. Kwiatki pojawiały się raczej pojedynczo w różnych miejscach, tak jakby motylek przemieszczał się z listka na listek.
Listki średniej wielkości, lekko falowane z wyraźnym karbowaniem linii zewnętrznej. Linie nerwów zaznaczone wyraźnym tłoczeniem. Są jasne i błyszczące.
ROB’S ANTIQUE ROSE

Listki wyjątkowo na fiołki nie są okrągłe. Wręcz powiedziałabym że są podłużne, a młode dość długo zwinięte w podłużną “tubkę”. Od spodu zaczerwienione ale nieregularnie, więc kolor na zewnątrz tez jest nierównomierny – od ciemnej zieleni zabarwionej bordo do jasnej zieleni. Na starszych liściach jasnym kolorem wyraźnie zaznaczona linia nerwów. Brzegi listków nieregularne, dość mocno jak na fiołki postrzępione.
TOPINAMBUR
Pisząc o słonecznikach właściwie nie powinnam pominąć tak dziwnego słonecznika jak topinambur czyli słonecznik bulwiasty.
Pierwsze egzemplarze tej rośliny trafiły do mnie jako ….. rośliny ozdobne. Nie miałam zielonego pojęcia co to za roślina. Dla mnie był to przepiękny wieloletni słonecznik, który KONIECZNIE musiałam mieć w swojej kolekcji. Jak wielkie było moje zaskoczenie pod koniec sezonu jak w pobliżu tych przepięknych roślin zaczęłam pod ziemią znajdować jakieś dziwne bulwki. Pierwszy trafił do mnie topinambur czerwony. Bulwki które wykopałam wyglądały jak jakieś zdeformowane stare rzodkiewki …. jakieś dziwo, bo nigdy w tym miejscu ich nie siałam … Zaczęłam szukać dalej i ku mojemu zaskoczeniu wykopałam całkiem pokaźną kupkę bulwek … co to jest u licha ??? ……. Dość szybko udało mi się ustalić że mój piękny wieloletni słonecznik faktycznie jest słonecznikiem, ale jak najbardziej jest to roślina użytkowa a nie tylko ozdobna jak cały czas ją traktowałam. Od tradycyjnych słoneczników różni się tym że jadalne części to nie pestki, których ma bardzo niewiele albo nie ma wcale tylko właśnie te bulwki rosnące zupełnie jak ziemniaki pod ziemią. Dodatkowo poszukując informacji na temat rośliny okazało się że ma niesamowicie dużo właściwości odżywczych, ale też i niemało leczniczych. Smak surowego topinambura trochę przypomina smak pestek słonecznikowych, trochę orzechów, a trochę nie wiadomo czego. Ogólnie jest bardzo fajny i u mnie w domu jest chętnie “pochrupywany” zamiennie z jabłkami, marchewkami czy innymi doskonałościami natury. Topinambura można potraktować też jak nasze ziemniaki, jednak uczciwie przyznam że gotowany dla mnie jest …. brrrrr. Czerwony do gotowania nie nadaje się wcale bo robi się łykowaty, natomiast biały po ugotowaniu jest taki … maziasty.
Jeśli ktoś lubi rozgotowane i kiepsko odparowane ziemniaki to jest szansa że mu posmakuje. Fakt, ja też nie przepadam za gotowanymi ziemniakami, więc może nie do końca jestem wiarygodnym źródłem jeśli chodzi o ocenę smaku ….
Wygląd roślin jest prawie identyczny. Dopiero teraz, po latach uprawy tych roślin jako – tako udaje mi sie je odróżnić po pokroju, ale też czasami sie pomylę. Rosnące w ogrodzie, zadbane jest dość łatwo odróżnić – biały jest niższy i bardziej przysadzisty, mocno rozgałęziony, a czerwony wyższy, smuklejszy i ma mniej rozgałęzień. Nie raz wyczytałam że ta roślina w naszym klimacie nie dojrzewa nigdy – NIE PRAWDA – czerwony topinambur faktycznie nigdy nie dał mi nasion w postaci dojrzałych słonecznikowych pestek, ale biały dojrzewa jak każdy słonecznik i po kwiatach zostają mikroskopijne słoneczniczki w których są dojrzałe malutkie pesteczki czyli nasionka z których też można tę roslinę rozmnażać. Tajemnicą dojrzewania białego jest pewnie to że kwitnienie zaczyna wcześniej i ma więcej czasu dla zapylajacych kwiaty owadów, a później na samo dojrzewanie.
Przy okazji topinambura składam wielki ukłon w stronę leśników którym się chce i zakładają plantacje tej rośliny w lasach. Nie jest to częsty widok, ale już kilka razy w różnych regionach spotkałam w środku lasu malutkie poletka tej rośliny. Nie wymaga to dużej pracy bo topinambur zasadzony raz będzie już później rósł sam a takie poletko staje sie prawdziwą naturalną spiżarnią dla wielu dzikich zwierząt mieszkajacych w naszych lasach. Wiadomo że nasze zimy bywają ciężkie, a przez rozwijającą się cywilizację zwierzętom jest coraz trudniej. Żeby łatwiej było przetrwać im zimę muszą się dobrze najeść, przez co niszczą wiele upraw rolnikom, ostatnio w poszukiwaniu jedzenia dużo zwierząt zaczęło pokazywać się nawet w dużych miastach – w Olsztynie wiosną sama pomagałam łapać przerażone sarenki bardzo blisko centrum miasta, a jesienią poprzedniego roku byłam świadkiem jak na dwupasmówce o mało nie doszło do bardzo poważnego karambolu przez stado dzików które wędrowało po mieście. Taki topinambur sadzony w lasach na pewno wiele zwierząt zatrzymuje przed wędrówkami w poszukiwaniu pokarmu, który jest dostępny dla zwierząt aż do mrozów zanim skują ziemię, ale nie tylko. Wczesną wiosną jak tylko słoneczko rozgrzeje ziemię znów topinambur staje sie pokarmem dla wygłodniałych roślinożernych “kopytnych” bo zimuje w gruncie i wiosną jest płytko tuż pod powierzchnią ziemi i zanim pojawią się pierwsze młode rośliny które zwierzęta będą mogły wcinać właśnie bulwy topinambura są bardzo dobrą i bardzo wartościową karmą. Także polecam temat do przemyślenia w tych nadleśnictwach gdzie jeszcze nie praktykuje się sadzenia topinambura.
I jeszcze raz o czosnku ale bardziej prawdziwie.
Przez lata czosnek stał się u mnie flagową rośliną uprawną i poznaliśmy sie jak przysłowiowe “łyse konie” Uprawę najlepiej zaczynać jesienią. Sadzenie czosnku rozpoczynamy we wrześniu. Należy sadzić go w odstępach nie mniejszych niż 10 cm i dość głeboko żeby mróz nie był w stanie wypchać nasion/ząbków z ziemi. Jesienny materiał do rozsadzania to właśnie ząbki albo nasiona. Z ząbków w kolejnym sezonie powstaną typowe czosnkowe główki, natomiast jeśli korzystamy z nasion to w kolejnym roku raczej należy nastawić się na główki w postaci niewielkich cebulek, które typowe czosnkowe główki wytworzą dopiero w kolejnym sezonie, czasami wyjątkowo moze sie zdarzyć ze czosnek z nasion zdąrzy podzielić sie w pierwszym roku, ale to rzadkość. Takie okrągłe “cebulki” czosnkowe są idealne do marynowania. W słoiczku wyglądają jak bardzo apetyczne małe cebulki, ale mają smak czosnku. Można je oczywiscie wykorzystywać jak pełnowartościowy czosnek albo pozostawić w ziemi na kolejny rok i wówczas wyrośnie z nich typowy czosnek z “ząbkami”. Ale wracajac do samej uprawy – posadziliśmy go jesienią, przez zimę przespał sobie pod kołderką ze śniegu i bardzo wczesną wiosną zaczyna kiełkować. Czosnek na szczęście rośnie bardzo szybko i wiosną wyraźnie przerasta dużo wolniej rosnące wokół rośliny mniej porządane czyli chwasty. Oczywiscie jak najwcześniej należy go opielić i zruszać ziemię wokół żeby rośliny miały dostep powietrza. Czosnku NIE PODLEWAMY !!! Jest to roślina która najbardziej ze wszystkiego boi sie nadmiaru wody, jeśli będzie zalewany dostanie grzyba i zgnije. Bardzo często wczesną wiosną końcówki listków żółkną. Na ogół nie jest to objaw choroby tylko czosnek wschodzi tak wcześnie że jest narażony na mrozy które mogą pojawić się jeszcze w kwietniu. Nasz rodzimy czosnek jest rośliną całkowicie mrozoodporną ale w marcu czy kwietniu mogą pojawić sie na tyle silne mrozy że części zielone trochę dostają “po uszach” szczególnie w tych najzimniejszych rejonach kraju czyli między innymi w Polsce północno – wschodniej gdzie mieszkam i ja.
Podstawowy błąd jaki popełniałam kiedyś w uprawie czosnku to było sadzenie go co roku w tym samym miejscu. Owszem, tak szybciej mi sie rozmnażał bo zawsze coś zostawało w ziemi, ale wciąż zachodziłam w głowę dlaczego rośliny na początku piękne w pewnym momencie zaczynały mi marnieć, a nawet spora część przepadała. No i w końcu odkryłam – czosnek jest bardzo podatny na choroby grzybowe i rosnacy ciągle w tym samym miejscu zakaził ziemię. Czosnek zdecydowanie wymaga zmiany miejsca. Co roku powinniśmy go przesadzać gdzie indziej. Oczywiscie nie biegamy z nim po całym ogrodzie i po kilku latach już nie ma miejsca gdzie kiedyś nie rósł, wystarczy przeznaczyć sobie na czosnek dwa miejsca i jednego roku sadzimy go w jednym miejscu, a drugie odpoczywa i rosną tam inne rośliny – bardzo dobrze jeśli będa to rośliny strączkowe, a za rok robimy dokładnie odwrotnie. W rolnictwie taka uprawa nazywa sie płodozmianem. Ja w tej chwili robię jeszcze inaczej. W związku z tym, że jestem zdecydowanym wrogiem wszelkiej chemii, a nie można bez końca uprawiać roślin w ziemi bez nawożenia na “odpoczywajacym” kawałku wysiewam roślinę która ma dać jej wypocząć, ale też ją odżywić,
Znów wrócę do samego czosnku, bo swoim zwyczajem odbiegam od tematu

Innym materiałem do rozsadzania czosnku mogą być gotowe sadzonki, które przezimowały w gruncie, na przykład z wysianych jesienią nasion, czy ząbków. Taki czosnek zawsze trochę przechoruje bo był przesadzany i będziemy wykopywać go około 2 tygodnie później czyli w okolicy 1.08. Czosnek z ząbków czy nasion można też sadzić wiosną, oczywiście czym wcześniej tym lepiej. Ogólnie materiałem wiosennym mogą być ząbki, nasiona i sadzonki czyli wszystko podobnie jak jesienią. Różnica jest tylko w porze “wykopek” bo wiosenny czosnek wykopujemy około 15 sierpnia. Najdłużej możemy rozsadzać czosnek z sadzonek, bo właściwie prawie przez cały sezon, jedynie do czasu kwitnienia z rozsad możemy spodziewać się zbiorów w danym roku, późniejsze rozsady dadzą nam plon w kolejnym sezonie. Także jak widać uprawa czosnku jest co prawda pracochłonna, ale nie wymaga wyjątkowych umiejętności, a jak smakują potrawy z takim czosnkiem …. mniam, aż ślinka mi leci bo ja jestem z tych co czosnek dodaja do wszystkiego …. no może oszczędzę zupę mleczną,,,

I znów nowa wiosna

EK LIUBASZA
Listki średniej wielkości. Każdy ma wyraźnie zaznaczoną linię nerwów tłoczeniem, natomiast od spodu czerwoną kreską. Zewnętrzna krawędź liści karbowana. Listki lekko omszone dające wrażenie “półmatu”.
Kwiaty duże, półpełne, w pięknym odcieniu różu. Każdy płatek pofalowany, podkreślony zewnętrzną, białą, lekko karbowaną kreseczką. Na pędzie kwiatowym na ogół po 2 kwiatki kwitnące prawie równocześnie. Czasami po przekwitnięciu na tym samym pędzie kwiatowym pojawia się trzeci pąk, wiec usuwając przekwitłe kwiatki należy robić to dość wysoko żeby nie zniszczyć tego “nadprogramowego” pączka.
Jeszcze krótkie wspomnienie zimy ……











LE TĘCZOWE ODBLASKI
Piękne, pełne kwiaty przypominające miniaturową piwonię. Kolor płatków lekko kremowy, prawie biały, z bardzo delikatną różową poświatą. Zewnętrzne płatki od spodu mają delikatny seledynowy odcień i bardzo delikatną ale wyraźną kreseczkę na krawędzi płatków. Na jednym pędzie kwiatowym jeden albo dwa pąki rozwijające się w różnym czasie, co bardzo przedłuża czas kwitnięcia.
Liście spore, mocno pofalowane z delikatnym karbowaniem na zewnątrz. Kolor liści jasny. Są lekko “omszone”, ale niewiele więc ogólnie błyszczące.